Zakochałam się w tym.
Dokładniej co Tobie się najbardziej podoba (co go wyróżnia tak z pośród innych)?
Może jakaś postawa głównego bohatera?
chyba chodzi o to namiętne czołganie jakby podłoga się zamieniła miejscami z sufitem xD
Ja również! Tymi grymasami twarzy w tej scenie Leo mógłby konkurować z Carreyem:) Mistrzowska scena (razem z jazdą do domu i próbą odłączenia Donniego), retrospekcje z niej również (kiedy nazajutrz przypomniało mu się, jak to naprawdę było;) )
I nie wiem, czemu niektórzy czepiają się rzekomego błędu, jakim jest ilość schodów - moim zdaniem ta wysokość to wymysł zlasowanego przeterminowanymi cytrynkami mózgu Jordana. W jednym ujęciu pokazano schody z perspektywy osoby postronnej, a już w kolejnym z perspektywy czołgającego się bohatera.
Kurczę, uwielbiam Leo, nawet kiedy nie lubię go za promowanie prochów nie mogę zaprzeczyć, że jest genialnym aktorem.
Chyba te osoby muszą być jakieś hm...ograniczone?Jeśli nie potrafią sobie uświadomić co znaczy zmiana ilości stopni schodów :P
Owszem, tą scenę jak i całokształt kreacji,Leo zagrał brawurowo. Jednakże nie odbieram tego w kategoriach komicznych,tylko wręcz przeciwnie- czysto dramatycznych.
Jezu, dosłownie też jak zobaczyłem że ten film jest uznawany za komedię to się załamałem.
Leo nigdy nie promował i nie promuje prochów. Jest ogromnym przeciwnikiem narkotyków. Po prostu stworzył mistrzowską kreacje tej skomplikowanej,kontrowersyjnej postaci. Podobnie jak w jednym z jego wczesnych filmów"Przetrwać w Nowym Jorku".
Tak byla zajebista:D , fajna byla jak jechal jeszcze tym samichodem, jak plyneli jachtem, jak napastowal z samolocie stewardese i czochrali tego swojego ziomala za tupet:D , jak sie tym kablem telefonicznym oplatal i jak go helikopter wysadzil pod domem potem do basenu sie wpierdo/lil:d . Ogladalam tylko raz , mam zamiar obejrzec drugi zeby sie raczyc tymi scenami i wiecej fajnych zapamietac i moze dostrzec , pewnie i teraz pare fajnych zapomnialam:D
Tam nic pieknego nie ma;) Cala ta scena z lemonkami jest po prostu zabawna:P
Poza tym zwroccie uwage na koniec sceny. Malo co by corke zabil, bil zone. Tragizmu nie widzicie malolaty:P
Ja też, przegenialne. Jeszcze pod koniec jak sobie wepchnął fiolkę z kokainą w nos oglądając jak Popeye zjada szpinak z puszki to już całkiem walnąłem ze śmiechu.
PS. Zauważyliście, że gdy LEO leży na górze schodów, na zewnątrz i kadr jest z daleka, że widać jego, schody i samochód, to stopni jest bardzo mało, chyba 6? A gdy widok jest z dołu schodów w górę, np. podczas gdy już spada, to nagle robi się ich 20-30? Zajebisty motyw pokazujący jak wypaczenie widział świat po tych dragach (co później było już wyraźniej pokazane w kontekście jego jazdy samochodem i powrotu do domu)
Kiedy zobaczyłem tę scenę w kinie, czułem, delikatnie rzecz ujmując, znaczący poziom zażenowania - podobnie, jak podczas większości scen tego dennego filmu (Martin Scorsese sięgnął rynsztoku). Oczywiście swołocz o prymitywnym śmiechu, grubiańskim usposobieniu i manierach średnio rozgarniętego gimnazjalisty z prowincji, była zachwycona - po prostu ubaw po pachy. Młodzi widzowie już pewnie zapomnieli, co to jest żart sytuacyjny, inteligenta ironia, gra kontekstów, czy zabawa konwencją. Dzisiaj wszyscy, jak stado dzikich świń chrumkają, kwiczą i ryczą zwykle wtedy, gdy na ekranie mogą usłyszeć wulgarną wiązankę, zobaczyć wyuzdany seks grupowy lub efekt działań środków psychoaktywnych.
Ja czuję "znaczący poziom zażenowania" czytając posty ludzi,którzy większość innych-w tym i tych tutaj-śmią nazywać "swołoczą"i obrażać ich.Buractwo i słoma z butów wystaje.
Dziękuję za miłe słowa. Uważam jednak, że słoma z butów wystaje ludziom, którzy grubiańsko chichoczą oglądając najbardziej prymitywną scenę roku, która przedstawia fizyczno-umysłową dysfunkcję dotykającą wiele osób z uszkodzeniem neurologicznym wynikającym z choroby lub urazu mechanicznego. Tutaj buractwa już nie widzisz. To tylko świadczy o poziomie Twojej wrażliwości, braku elementarnej wiedzy i zwykłej przyzwoitości.
Zastanawiam się,po co do tej sceny mieszasz ludzi naprawdę chorych,skoro wiesz że tak podziałały na niego dragi?Akurat ta scena jest nakręcona perfekcyjnie od momentu gdy nie może się wysłowić przy automacie,aż po poranną pobudkę.Jest w 100% prawdziwa,ja nie dostrzegam w niej żadnego "buractwa" tylko realizm.
A czemuż to taka antypatia do ludzi dobrych w swoim fachu? Tak po prostu? Na przekór społeczeństwu?
Chyba nie do końca zrozumiałem Twoją wypowiedź, wybacz - jakich ludzi masz na myśli?
No tak, bo tylko twoje poczucie humoru jest właściwe. W scenie chodzi o gościa, który naćpał się na własne życzenie jakiegoś gówna. Ludzie śmieją się z jego głupoty, z fenomenalnego aktorstwa Di Caprio. To nie jest film dokumentalny o chorych ludziach...
Sam Martin Scorsese powiedział, że to nie jest scena, po której oczekiwał śmiechu na widowni, gdyż w swojej istocie jest to scena dramatyczna, więc nie wiem o jakim poczuciu humoru tu mówimy. Biedna polska gawiedź jak zwykle śmieje się tam, gdzie nie powinna, a tam gdzie powinna jest śmiertelnie poważna, bo nie rozumie kontekstu. I te infantylnie powtarzane teksty pt. "za tą scenę DiCaprio powinien dostać Oscara"...
No właśnie, co w tym jest zabawnego? Przeraża mnie, że kogoś to śmieszy. Pokazano degrengoladę a lud rechocze :(. To była scena dramatyczna. Chociaż - są ludzie, których bawią takie rzeczy w realnym świecie. Nabijają się np z pijaka w parku, filmują go jak się przewraca, czasami jeszcze kopną dla beki i wrzucą wszystko na YouTube. A jak zasugerujesz, ze to jest niezbyt fajne, to Cię oskarżą o "kij w dupie".
Nie uważam jednak by rechotała "polska gawiedź", narodowość nie ma tu nic do rzeczy.
Uważam, że Scorsese miał ciężkie zadanie, bo chciał pokazać degrengoladę bohatera ale nie popaść w dydaktyzm. I teraz dylemat - czy mocniej zaakcentować przesłanie, czy liczyć że widz zrozumie sam. :(
Cieszę się, że nie jestem osamotniony w tej opinii, bo jak sam/sama zdążyłeś/zdążyłaś pewnie zauważyć, zderzyłem się z pociągiem ludzi bezgłowych, który mają ze mnie taki sam ubaw, jak ze wspomnianej sceny. Niby nie mój problem, niby mnie to nie rusza, ale czasami należy wtrącić swoje trzy grosze dla czystej przyzwoitości. "polską gawiedź" ubrałem w nieco polityczny cudzysłów i nie miałem zamiaru wbijać kija w narodowe mrowisko. Pozdrawiam kimkolwiek jesteś.
Zgadzam się. Mnie ta scena ani przez moment nie rozśmieszyła. Dziwi mnie, że w ogóle można ją rozpatrywać w humorystycznym kontekście.
@Mila1505, Pewnie dlatego, że jesteś na tyle "dziwna" dla świata, by stawiać empatię ponad pusty śmiech.
Fenomenalne aktorstwo-jak najbardziej. Zgadzam się. Tyle, że sytuacja w jakiej znajduje się bohater filmu,w moim odczuciu nie wzbudza śmiechu.
Widzę, że jesteś znawcą pierwszego sortu - jakaż to potworna strata dla światowej kinematografii, że nie zostałeś jeszcze członkiem Akademii.
A ja widzę same personalne, ironiczne ataki z Twojej strony, nieuzasadnione konstruktywnymi argumentami. Czyżby próby podniesienia ego w internecie? Ambitnie! Z pewnością brak szacunku i tolerancji dla odmiennych opinii jest przymiotem osób dojrzałych i inteligentnych :)
Chyba masz rację - próbuję podnieś swoje ego w Internecie. Tutaj przecież jest najłatwiej: wystarczy, że napiszę kilka personalnych, ironicznych ataków i od razu czuję się lepiej :-) Nie posługuję się konstruktywnymi argumentami, bo tak naprawdę ich nie posiadam - próbuję tylko chować swoje braki za inwektywami i wycieczkami ad personam. Wszystko, co napisałaś jest trafione w punkt. Mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe;-)
a co ci przeszkadza że inni się śmieją z tej sceny? boli cię to że inni mogą a ty nie bo nie rozumiesz czy godzi to w twoje osobiste przekonania. mnie osobiście bardzo bawiła ta scena i nie rozumiem co może ci w tym nie pasować. rozumiem że ty z jakiś powodów uważasz ją za scenę tragiczną i zachowałeś śmiertelną powagę, bo przecież nikt nie zmusza cię do postrzegania tej sceny inaczej więc proszę cię o to samo wobec innych, raz się wypowiedziałeś, nie śmieszy cię to ok i tyle
Dla mnie ta scena też jest genialna i uważam, że DiCaprio powinien właśnie za ten film otrzymać Oskara :)